Tomasz Stańko - TWET, recenzja (Polskie Nagrania)

 


Poniższą recenzję równie dobrze (a może to byłby i lepszy pomysł?) – mógłbym zatytułować: „Z motyką na słońce”.

Tak w moich oczach przedstawia się właśnie zadanie opisania tej absolutnie nieprawdopodobnej i genialnej płyty. Czuję, że moja recenzja musi przegrać z tą iskrą Bożą. Z tym muśnięciem czegoś nadprzyrodzonego, transcendentalnego, metafizycznego co przytrafiło się panom Tomaszowi, Warrenowi, Edvardowi i kolejnemu Tomaszowi - kolejność nieprzypadkowa, z pierwszych liter pochodzi tytuł albumu, TWET.

Tomasz Stańko powiedział (fragment z książeczki dołączonej do albumu): „Free ma to do siebie, że raz wyjdzie, a raz nie”. Cytat na dzień dobry zdradza z jakim gatunkiem mamy do czynienia. Nie jest to muzyka łatwa, skoczna, przebojowa. Czy przyjemna? TAK, po stokroć TAK!!! – ale trzeba poświecić jej czas i przede wszystkim duże skupienie.

Już otwierający album Dark Awakening rozstawia odpowiednio figury na szachownicy wrażeń jakich możemy się spodziewać. Powoli, niemal z ciszy zaczynają budzić się instrumenty (polecam słuchawki, głośniki przy jakichkolwiek najmniejszych zakłóceniach z zewnątrz budzą w słuchającym pytanie – czy na pewno wcisnąłem przycisk play?) – klarnet basowy (później również tenor i sopran) Szakala Szukalskiego, najróżniejsze i najdziwniejsze instrumenty obsługiwane przez Vesalę (karmazynowe skojarzenia z Muirem są na miejscu), kontrabas i dźwięki wydobywane smykiem przez Warrena, po jakimś czasie uaktywnia się i mistrz ceremonii Tomasz Stańko. To zaiste mroczna pobudka, a może bardziej mroczne (ale piękne) wprowadzenie w ten album. Vesala urozmaica w sposób szczególny ten utwór, swoim podśpiewywaniem, mruczeniem, spontanicznymi okrzykami. Utwór nabiera tempa, karkołomne figury, siarczyste solówki – świadomość poszczególnych muzyków musiała złączyć się w jeden strumień na tym albumie. Nie widzę innej możliwości.

Dodajmy przy tej okazji, kolejne ważne słowa Tomasza, zawarte w książeczce płyty: „…nigdy nie graliśmy ze sobą przed tym nagraniem”.

Tym bardziej trzeba docenić niebotycznie wysoki poziom wykonawczy i kompozycyjny.

Album to jest wg mnie Mount Everest techniki, pomysłowości, intuicji. Nie potrafię wyróżnić kogokolwiek z muzyków, bo takie posunięcie byłoby po prostu niesprawiedliwe. To jeden organizm, który narodził się i uformował na chwilę podczas sesji TWET.

Utwór tytułowy to kolejny kąsek, który jest naturalnym rozwinięciem Dark Awakening. Wciąż jest free, wciąż awangardowo i eksperymentalnie. Kreatywność muzyków jest olśniewająca – choćby wgniatający motyw Petera, przez pewien czas grany tylko na jednym dźwięku. Powtarzam się niczym zdarta płyta – poszczególni muzycy olśniewają. Szukalski i Stańko – prześcigają się w swoich partiach, ale i tak jest remis, wygrywa za to muzyka. Czy są tu jakieś punkty zaczepienia? Jakieś fragmenty, które są powtarzane? Tak jak to bywa czasami w bardziej ustrukturyzowanym jazzie. Można się doszukać jednego małego motywu, kilka razy powtarzanego przez Szukalskiego, w dwóch pierwszych utworach. Ale to można rozszyfrować i usłyszeć dopiero z czasem, z kolejnymi przesłuchaniami, z powolnym zanurzaniem się w świat TWET.

Trzeci na albumie Mintuu Maria udowadnia, że 100% free nie musi być ciężkie, czy trudne, dla przeciętnie obeznanego z tym gatunkiem słuchacza. Jest spokojnie, pięknie i wręcz lirycznie. Ciekawy kontrapunkt do dwóch pierwszych utworów.

Man Of The North to powrót do bardziej skomplikowanego grania. Początek to długa rozgrzewka. Jakieś mruczenia, szmery, bliżej nieokreślone słowa mamrotane przez muzyków, czasami połączone z równoczesnym dęciem w instrumenty. I nagle! Ni stąd, ni zowąd jakiś impuls każe Warrenowi wejść w tradycyjny pochód basowy, który momentalnie przekreśla ten oniryczny stan zawieszenia. Cały zespół momentalnie redukuje bieg, dociska pedał gazu do dechy, a obroty szybują na czerwone tło obrotomierza! Jest moc, jest energia. Gdybym miał wskazać utwór najbliższy, nazwijmy to bardzo ogólnie - tradycyjnemu jazzowemu graniu, to wybrałbym właśnie Man Of The North.

Free powinno zaskakiwać, powinno łamać wszelkie bariery i zasypywać utarte ścieżki. Powinno kreować u odbiorcy umiejętność nieoczekiwania schematów, i wzbudzać w nim przeświadczenie o braku możności przyłożenia albumu do jakiegokolwiek wzoru.

Dlatego na zakończenie, dla wyciszenia, TWET oferuje utwór o wszystko mówiącym tytule Night Peace. W którym Vesala gra na jakichś dzwonkach, a Szukalski ociera się ledwo zauważanie o jakiś góralski folklor.

Ten album chwyta, wykręca trzewia, wyżyma do cna… ale zarazem koi. Moim skromnym zdaniem jest to absolutnie jedna z najlepszych płyt jazzowych w historii szeroko pojętego gatunku. Nie tylko w Polsce, ale i na świecie.



Słów kilka o brzmieniu.

Remaster brzmi bardzo klarownie i soczyście. Słuchając ma się wrażenie bycia w środku tego tygla. Niespecjalnie trzeba się starać, żeby pojawiło się swoiste uczucie otoczenia przez muzyków i wrażenie bycia bezpośrednim obserwatorem tej sesji. Słychać dosłownie wszystko. Ta muzyka żyje z każdym kolejnym odsłuchem. Brawo!!

Aby lepiej to oddać posłużę się cytatami Tomasza z rozmowy z Rafałem Księżykiem (Desperado – Autobiografia). Będą to słowa o realizującym nagrania profesorze, wyższej szkoły muzycznej:

„Na początku trochę się zdenerwowałem, bo profesor Urbański […] miał opinię człowieka gardzącego jazzem.[...] Nie tolerował nawet muzyki współczesnej, a co dopiero jazz. […] Myślę – o kurwa!. […] Dałem do zrozumienia, że on jest szefem całości, piątym w zespole współtwórcą naszej produkcji; był bardzo zadowolony z tego powodu. […] Nagrał nas mistrzowsko!”

Myśl na koniec: Kto nie posłucha ten trąba… lub ew. sax :)

Ocena: 6/6

PS Dlaczego na zdjęciu jest kostka Rubika? To co wyszło spod palców i umysłów improwizujących muzyków jest wg mnie porównywalne ze sztuką ułożenia kostki Rubika z zawiązanymi oczami, dodatkowo bez znajomości wyjściowego jej wymieszania.



1974 Polskie Nagranie, 2016 Warner Music Poland

Kod EAN: 825646 488551

Komentarze

  1. „Free ma to do siebie, że raz wyjdzie, a raz nie”
    Tutaj wyszło, i to wybitnie :D

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz