Vangelis - L'Apocalypse Des Animaux (CD) - recenzja



W 1970 roku, kiedy Vangelis jeszcze nie zdążył przyzwyczaić świata do swoich pięknych, ale czasami zbyt pompatycznych kompozycji. Gdy wciąż pozostawał klawiszowcem pewnego greckiego zespołu - nagrał własnym sumptem ścieżkę dźwiękową. Była to muzyka przeznaczona do przyrodniczej serii Frederica Rossifa, która była emitowana we francuskiej TV.

Grek skomponował wszystkie utwory do serialu, zanim miał okazję zaznajomić się z nim. Zgoła inaczej robił w latach późniejszych, gdy często komponował pod gotowe wizje reżyserów, utrwalone na taśmie celuloidowej.

W krótkiej introdukcji witają nas afrykańskie rytmy, na tle syntezatorowych szmerów i plam. Ale już po chwili klimat ulega całkowitej zmianie. Piękna i nostalgiczna partia klawiszy, przy akompaniamencie gitary koi skołatane codziennością nerwy. Zawarta w tym prostym utworze dawka spokojnych i powabnych dźwięków potrafi przenieść w inny rejon wrażliwości, a nawet świadomości.

Trzeci na płycie utwór, również jest zatopiony w niebywale spokojnych dźwiękach. Urozmaiceniem jest trąbka, która najmocniej rezonuje w emocjach słuchacza.

W dalszej części album nie odbiega od wykreowanego już klimatu. Delikatne zmiany i smaczki można oczywiście wymieniać by dalej, ale mimo że poszczególne tracki zmieniają się na wyświetlaczu odtwarzacza, to artystyczna projekcja wyobraźni Vangelisa rozmywa się w perfekcyjną (i nierozerwalną) całość. Tak – zdecydowanie w całości, bez przerw na cokolwiek innego, należy słuchać tego albumu. Jest on balsamem, odtrutką na nasze obecne, zagonione czasy. Zapomnijcie o melisie, zapomnijcie o drinku – włączcie L’Apocalypse Des Animaux.

W pewnym sensie można by potraktować ten album jako proto-ambient. Tyle, że z tego co kojarzę, to ambient jest muzyką towarzysząca, z założenia mającą być zaledwie tłem dla innych czynności (ma nie przeszkadzać). Tu ładunek emocjonalny, bezwstydnie grający na najdelikatniejszych strunach duszy, plus piękne linie melodyczne mocno angażują! I to pomimo tej pozornej ascezy dźwiękowej.

Płyta nie posiada jakichkolwiek informacji o tym kto obsługiwał instrumenty perkusyjne, gitary, trąbkę. Znając jednak umiejętności oraz zacięcie sympatycznego Greka – można przypuszczać, że on sam.

Brzmienie nie jest idealne, delikatnie mętne, czasami słychać jakieś trzaśnięcia. Być może to utrwalone dźwięki obsługiwanych klawiszy? Jednak, co najważniejsze – to wszystko ma klimat, i analogowe ciepło. Dlatego nic a nic mi w realizacji tej płyty nie przeszkadza.


Myśl na koniec: Remedium na szaleństwo pędzącego świata;

Ocena: 5,5/6

PS Statyści do zdjęcia użyczeni ze zbiorów moich pociech.



Polydor, brak informacji o roku wydania CD (album na winylu debiutował dopiero 1973 roku, trzy lata po nagraniu ścieżek). Sposób wydania opisywanego wydawnictwa mocno sugeruje lata 80.
Kod EAN: 42283 15032

Komentarze

  1. Zdjęcie, a zwłaszcza tło dla płyty - rewelacja. Tak właśnie wyobrażam sobie zwierzęta w karnawale, a w szczególności „na drugi dzień”, rano. Opisywana płyta Vangelisa wydaje się być mocno niedoceniana i pomijana, a przecież jest na niej sporo chwytliwych motywów.

    OdpowiedzUsuń
  2. Zdjęcie, a zwłaszcza tło dla płyty - rewelacja. Tak właśnie wyobrażam sobie zwierzęta w karnawale, a w szczególności „na drugi dzień”, rano. Opisywana płyta Vangelisa wydaje się być mocno niedoceniana i pomijana, a przecież jest na niej sporo chwytliwych motywów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ze zdjęcia można wnioskować, że impreza ta mogła się nazywać Apokalipsa. I była największym melanżem na jakim zwierzaki miały okazję być :)
      Witam na blogu!

      Usuń
  3. Jeden z moich ulubionych albumów Vangelisa, do którego powracam od czasu do czasu. Ma on swój niepowtarzalny klimat, dzięki czemu można się w nim zanurzyć niczym w bezkresnym morzu. Niezwykle uzdolniona bestia z tego Vangelisa. Niemal wszystko czego się nie dotknie zamienia w złoto. Tylko pozazdrościć Grekom takiego obywatela.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło Cię powitać.
      Cieszę się, że nie tylko ja doceniam ten album Greka.

      Usuń

Prześlij komentarz